piątek, 20 kwietnia 2012

XX

  Dziesięć minut przed dziewiątą rano razem z Nathanem pobiegłam na salę gimnastyczną w arquadzie. Byliśmy ostatni. Na materacach w nieco zniekształconym kółku siedział Harold, Max, Andrew i Angelika. Powstrzymałam śmiech.
-...to przypomina kółko modlitewne - Powiedział Harold, kontynuując swoją wypowiedź.
- Sza! - Angelika położyła palec na ustach.
- Jestem cicho - burknął Andrew.
- Ty zawsze jesteś cicho, czasami wątpię czy umiesz mówić - droczył się Harold. - Jak ty wyznajesz Angelice miłość? Przynosisz jej jedzenie, czy jak?
- Nie martw się o to - odparł.
- No, właśnie się martwię. Kobiecie trzeba wyznawać miłość i okazywać jej swoje uczucia.
- Och, jakie to urocze - Angelika spojrzała na mnie. - Harold jest romantykiem.
- Nie lubię swojego imienia - skrzywił się.
- Harold to Harold, czego chcesz? - Max uniósł brwi do góry.
- Mówcie mi Rupert.
  Angelika z Maxem wybuchnęli śmiechem.
- Osobiście wolę Harolda - Odezwał się Nathan.
- O, jesteście! Ooo...
  Harold odwrócił się do nas. Miał siwe, markowe dresy i czarną bluzkę na krótki rękawek, która opinała jego mięśnie. Nieco rozwichrzone włosy i lekki zarost dodawały mu męskości, a jego niebieskie oczy, jak zwykle zresztą, śmiały się do wszystkich.
  O rany, czy każdy facet musi tak się chwalić swoimi muskułami?
  Angelika wstała. Ona z kolei ubrała się w legginsy i dużą koszykarską bluzkę. Złapała swoją sportową torbę.
- Cześć wam. Victoria, jak się spało? - Przywitał się Harold, kładąc nacisk na słowo "spało". Pomimo woli zaczęłam się śmiać. Angelika trzepnęła Harolda torbą w głowę.
- Smoku, napastują mnie - skulił się.
- Nathan mnie wkurzył i spał na podłodze.
- Oho, ale musiało być ost... wesoło.
- Chcesz oberwać drugi raz? - Angela zrobiła groźną minę.
- No dobra, ale czym cię zdenerwował?
- Wystraszył mnie. Ale wyszło tak, że wyspał się w łóżku.
- Nie denerwuj kobiety - mruknął Nathan.
- Mój Andrewik jest grzeczny - Angelika przytuliła swojego chłopaka.
- Andrewik? Ha, ha, ha! - Harold położył się na materacu i zaczął turlać się ze śmiechu. Max uśmiechnął się, Nathan również zaczął się śmiać. Śmiech Harolda był niesamowicie zaraźliwy.
- Idziemy od tych debili! - Angelika złapała mnie za ramię i wyprowadziła z sali do szatni znajdującej się niedaleko obok.
- Więc, mam dla ciebie ciuchy - powiedziała, zamykając drzwi. Wyjęła z torby szare dresy ze zwężonymi nogawkami. Miały różne kolorowe aplikacje. Do tego dała mi turkusową bluzkę na ramiączkach.
- Kolorowo - odparłam, przerzucając dresy. - Ale czy to mój rozmiar?
- Jestem od ciebie mniejsza, a spodnie są za duże - powiedziała. - Przymierz.
  Pięć minut potem stanęłam przed lustrem w swoich nowych sportowych ciuchach. Idealnie się dopasowały. Spojrzałam na metkę dresów.
- O matko, Angela! - Zatkało mnie. - Przecież one są oryginalne, a nie jakieś podróby z badziewnego materiału. Ty chcesz mi je oddać?
- Jasne - uśmiechnęła się. - Są twoje, bluzka też. To nie mój rozmiar.
- Ale... hm, urośniesz jeszcze.
- Mam inne. Bierz!
- O rany, dzięki...
   Związałam swoje włosy w koński ogon.
  Całkiem, całkiem.
- Powiedz mi, śniło ci się coś? - Zapytała się, opierając się o ścianę.
- Śniło - Odpowiedziałam szczerze. - Powiem jedno słowo: masakra.
- Lucy próbowała do ciebie dotrzeć przez sen?
- Nie wiem, czy to była moja fantazja, czy ona - odparłam. - W każdym bądź razie sen był okropny, chyba zacznę się przyzwyczajać. Podskórnie czułam, że coś jest nie tak, ale nawet nie krzyczałam. Nie wiem, czy obecność Nathana miała na to wpływ czy coś innego, ale czułam się jakoś tak... bezpieczniej?
- Nathan... w porządku chłopak. Zawsze myśli racjonalnie. Ale z Haroldem łatwiej się dogadasz. Zawsze jest otwarty. Optymistyczne spojrzenie na świat, w ogóle jest duszą towarzystwa - Angelika zastanowiła się nad czymś.
- Tak... - Bąknęłam.
  Ubrałam swoje trampki.
- Idziemy? - Zapytałam.
- Cały dzień z wariatami - Przewróciła oczami. Uśmiechnęła się jednak. - Szału można dostać, co?
- Trudno zaprzeczyć.
  Wróciłyśmy na salę gimnastyczną. Harold i Nathan kłócili się, kto zrobi więcej pompek.
- Proponuję sprawdzić - Rzekł Max.
- Świetny pomysł! Przystajesz na to? - Harold spojrzał wyzywająco na Nathana.
- W porządku!
- Sam testosteron - Mruknęła Angela. Zwróciła się do Andrewa. - A ty umiesz robić pompki?
- Oczywiście! - Andrew podniósł głowę, którą pochylał nad swoim iphonem.
- I nie pokażesz?!
- Nie chce mi się - Wzruszył ramionami. Angelika położyła dłoń na twarzy. Zaczęłam się śmiać.
- A coś ci się chce?!
- Pić.
- Smoku, ratuj.
- Andrew, licz ile zrobią - Powiedział Max do Andrewa. - Ja wezmę się za dziewczyny!
- To groźnie zabrzmiało - Mruknęłam. Max uśmiechnął się i podszedł do nas. - Patrzysz się na mnie, jakbym była wybrykiem natury!
- Bo po części jesteś - Wysapał Nathan.
- Co tam gadasz? - Zmarszczyłam brwi. - Zaraz tam podejdę. Nie zapominaj, że podobno umiem się bić.
- Tak! Tak! Vica, dawaj! - Harold dopingował mnie.
- Znooowu? - Nathan zrobił cierpiętniczą minę.
- Cicho tam! - Uciszyła nas Angelika. - Skup się.
- Dobra - Kontynuował Max. - Zobaczmy, co odważysz się zrobić, bo zrobić umiesz, ale też będziesz bała się to wykorzystać. To nie jest taka prosta sprawa.
- Więc, co na rozgrzewkę?
- Hmm...- Zastanowił się. - Może salto?
  Wybuchnęłam nerwowym śmiechem.
- Chyba sobie jaja robisz!
- Dobra, bo jeszcze się połamiesz! - Zdenerwowała się Angelika. - Max, zacznij jakoś spokojnie, od podstaw, powiedz jej o sztukach walki, jak ma się bronić przed Lucy, jak amortyzować upadki i tak dalej! Takie pieprzoty jej nie pomogą!
- Dobrze, już dobrze... Judo? Karate?
- Do cholery! - Angelika była już naprawdę wkurzona. Zastanowiłam się, dlaczego cały dzień była taka podrażniona. - Ale sztuki walki dobrze jej nie pomogą, nie widzi Lucy, więc jak ma się z nią bić?!
- Ale sama to przed chwilą zaproponowałaś!
- Najlepiej będzie, jak Victoria przygotuje się psychicznie!
-To idź do psychologa, a nie do mnie! Co najwyżej potrafię was przygotować fizycznie, ale nie psychicznie!
- Max, Angelika - Odezwał się nagle Andrew. - Victoria chyba nie na darmo ma dar gimnastyczny. Trzeba to jakoś wykorzystać. Jak się przygotować duchowo- to jej powiedzą adoratki z anderką, ale za przygotowanie fizycznie odpowiadasz ty, Max. Prawda też jest taka, że Victoria nie może nagle, ot tak, zacząć się uczyć karate czy judo. To trudne sztuki do opanowania. Prawdę mówiąc, to jest najlepiej zacząć od dzieciństwa. Dlatego osobiście uważam, że Victoria powinna dzisiaj opanować właśnie takie "pieprzoty", jak robienie salta i tym podobne.
- Andrew rzadko coś mówi, ale jak już powie, to kopara opada - Odparł Harold. Nadal walczył z Nathanem na pompki.
- Róbcie co chcecie - Angelika uniosła ręce w poddańczym geście.
  Cóż, czeka mnie ciężki dzień.
cdn

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

jeden z moich ulubionych rozdziałów <33. KOCHAM TE KOŚCI.

Domi209 pisze...

Śmieszny rozdział,miło się czytało.Więcej!!
Ciekawe kto zrobi więcej pompek :D
Ja stawiam na Harolda. ;>

Nejtl pisze...

Hehe, świetny rozdział :)

Anonimowy pisze...

nudy.. :(

meg pisze...

Fajny, ale wcześniejsze bardziej mnie porywały.

Anonimowy pisze...

no zgadzam się z Magdą