wtorek, 6 marca 2012

IX

- JASNA CHOLERA!!! - szybko poderwałam się. Wzięłam gwałtowny wdech.
  Wszystkie oczy spojrzały na mnie.
  Leżałam na łóżku w tym samym pokoju, co parę dni temu. W uzdrowisku.
  Zaczęłam kojarzyć fakty. Podwieczorek u Angeliki, kłótnia i cios w twarz od Lucy.
- Victoria!!! - dwa męskie głosy powiedziały równocześnie. Po jednej stronie łózka klęczał Harold, po drugiej Nathan.
  Obydwoje...płakali.
  Angelika stojąca naprzeciwko mojego łóżka razem z anderką, zauważyła mój zdziwiony wzrok i powiedziała:
- Nathan płacze z bezsilności, a Harold myślał, że umarłaś. I tak cały czas przez dwa dni. Na Smoka, dobrze, że się obudziłaś, bo już nie ręczę za siebie! Wyobrażasz sobie słuchania tego skowytu przez 48 godzin?!
  Nathan spojrzał na mnie i zaczął płakać jeszcze bardziej.
- Matko! Aż tak źle wyglądam?!
  Potwierdził ten fakt, kiwając głową.
- To moja wina! Jak ona mogła to zrobić?! Jak ja mogłem to zrobić?! Teraz masz siniaka!
- Nie zaprzeczę, bo to twoja wina - pociągnął nosem Harold. Wyglądał, jakby miał za chwilę zemdleć. Jego blada twarz zabawnie kontrastowała się z czerwonymi i załzawionymi oczami.
  Zachciało mi się śmiać, jednak równocześnie byłam w szoku i pełna podziwu. Nigdy nie widziałam dwóch równocześnie płaczących facetów, którzy się tego nie wstydzą. Podobno mężczyzna musi być twardy!
  Zmiękło mi serce. Płaczą z mojego powodu!
- Na Smoka, siniaka posmaruje się specjalnym kremem i od razu jej to zniknie, mamy większe problemy! - krzyknęła anderka zniecierpliwionym tonem głosu. Wyciągnęła ze stojącej obok szafki tubkę kremu i podała ją Angelice. - Posmaruj jej, za pięć minut tego nie będzie.
  Angelika wzięła kosmetyk, podeszła do mnie, uśmiechnęła się i zaczęła delikatnie kremować miejsce tuż pod lewym okiem.
- Boli?
- Nie.
- Musimy się zastanowić, gdzie może być Lucy - powiedziała anderka. - Wysłano dużo wysłanników, żeby kontrolowali Rzym i okolice. Nie chcemy, żeby sytuacja sprzed kilku lat się powtórzyła. Jeszcze tego by nam brakowało!
- Nie jestem w stanie pojąć, dlaczego ona w ogóle dostała się do Ametystianii! - Harold wytarł oczy chusteczką, i wściekłym gestem wyrzucił ją do stojącego nieopodal kosza. - Robi nam tylko kłopotów! Od samego początku! Ma jakieś głupie kaprysy i zachcianki, dajecie się jej na te słodkie oczka i widzicie efekty!!! Przepraszam za wyrażenie, ale jest wredną kurwą. Zero wdzięczności! Zero!!!
- Zamknij się! Nie nazywaj jej tak! - Nathan gwałtownie się podniósł.
- Tak?! A jak przezywa Victorię dziwką, to wszystko jest w porządku?! Wytłumacz mi, bo może jestem zbyt tępy, ale Victoria jest tutaj niecały tydzień i już leży w szpitalu! I to ze śliwą pod okiem! Co takiego zrobiła Lucy?!
- Która zniknęła - wtrąciła Angela. - Ta śliwa. Lucy w zasadzie też.
- Cicho! - krzyknął Nathan. - Gdybym był podrajcowany damską bijatyką, to po pierwsze nie rozdzielałbym ich, a po drugie nie leżałbym tutaj i nie ryczał z powodu Victorii! Ani Lucy! Kocham Lucy, do cholery! Ale nie wiem, co mam już zrobić! Nie mam zielonego pojęcia! Przez jakiś czas było okej, pojawiła się Victoria i zaczęła zachowywać się po prostu jak wariatka! I co ja mogę zrobić?! Ona uważa, że podrywam Victorie a ona mnie! Co jest nieprawdą!!!
- Nikt, oprócz tej wariatki, nie osądza cię o romans z Victorią!!! Jest chorobliwie zazdrosna i robi z siebie ofiarę!
- CICHO!!! - krzyknęła anderka. - Sytuacja jest bardzo trudna do rozwiązania, ale żadne kłótnie nam nie pomogą! Miłość Nathana a ponowne opętanie Lucy to inna sprawa!
- Opętanie? - szepnął Nathan. - Znowu? Ale dlaczego ona?
- Bo już miała potyczki ze Złym Smokiem. Wiesz, jak było. Bardzo szybko i łatwo ulega zdenerwowaniu, plus złe wspomnienia, mnóstwo problemów...plus ostatnie opętanie. Nawet ostatnio adoratki mówiły mi, że coś się dzieje dziwnego.
- Złe moce?
- Coś w tym stylu.
  Nathan schował twarz w dłoniach.  Harold spojrzał na niego i rzekł:
- Nathan, jesteś moim przyjacielem, ale zachowujesz się po prostu jak idiota. Miłość zrobiła z ciebie po prostu idiotę. Radzę ci prosto z serca, zrób coś z tym. Z nią. Nie będę ciągle mówił "jakoś to będzie", bo jest źle, bardzo źle. Nie pomagasz nam swoją gadką "ja ją kocham".
  Nie odpowiedział, tylko ciężko westchnął. Zaczął znowu płakać, jednak nie tak bardzo, jak parę chwil przed.
- Nie wiem. Po prostu nie wiem - westchnął.
- Czyli Zły Smok wrócił? - spytała się Angelika.
- Nie do końca. Cząstkę swojej nieśmiertelnej duszy pozostawił w Lucy. Nie ma szans na uzdrowienie jej. Jest za słaba. Zmęczona psychicznie.
- Czasami się zastanawiam, dlaczego, Noa-Wier, wzięłaś ją tutaj - powiedział Harold.
- Mów mi anderka! - zirytowała się. - Tłumaczyłam wam to milion razy! Po prostu dałam jej szansę...na lepsze życie.
- Jakaś ty dobra! - parsknął. - Szkoda, że wzięłaś nie tą osobę. To tak na marginesie. Następnym razem, jak twoje dobre serduszko będzie szybciej bić, to wybierz jakąś osobę normalną, okej?
- Zamknij się - mruknął Nathan.
- Najlepiej to zamknijcie się oboje! - krzyknęła Angelika. - Wory testosteronu!!!
- Więc co robić? - zabrałam głos pierwszy raz od dłuższego czasu. Byłam przerażona. Myślałam, że moje życie w Ametystianii będzie proste, wręcz kolorowe. Okazuje się, że muszę stawić czoło takim zagrożeniom, o których nie miałam zielonego pojęcia. Zastanawiam się, jakby wyglądało moje życie, gdyby mnie tutaj nie było. Co bym zrobiła po pożarze? Poszłabym do domu i oglądałabym telewizję, a moim największym problemem byłby Christopher, po którym ślad zaginął? Tymczasem leżę na łóżku, między mną siedzą dwaj faceci, jeden zły jak osa a drugi załamany, naprzeciwko mnie stoi stara kobieta z siwymi włosami tak długimi, jak roszpunka, obok niej Angelika, dziewczyna niska, a wyglądająca na prawdziwą dyktatorkę i Andrew, który siedział na fotelu i wyglądał, jakby miał za chwilę zasnąć? Mam z nimi wybiec na spotkanie złym mocom? Złemu Smokowi z Dragens Sulte?
- Victoria, dlaczego tak gwałtownie wstałaś, krzycząc "jasna cholera"? - nagle podniósł się Andrew. Zdziwiłam się. Wyglądał jakby obudził się z długiego snu, a był bardzo aktywny rozumem.
- Bo miałam dziwny sen, i zwątpiłam, czy śnię czy nie - odparłam. Anderka spojrzała na mnie zmartwionym wzrokiem. Nathan podniósł się.
- Czyli co?
- Byłam na swoim pogrzebie. To było dziwne. Stałam i słuchałam, jak Eve i Balon stoją na scenie i mnie wspominają...
- Kto to Eve i Balon? - przerwała anderka.
- Eve to moja przyjaciółka...czy dawna przyjaciółka, sama nie wiem, a Balon to moja nauczycielka od biologii. Tak ją nazywaliśmy.
- Balon - Harold parsknął śmiechem.
- Cicho - uciszyła go Angelika. - Mów dalej.
- Więc, stałam i słuchałam, aż nagle Eve i reszta zgromadzonego tłumu, co dziwne, nie była to moja rodzina, zauważyła mnie. Padły dziwne pytania. Czy umarłam i czy widziałam Boga. I czy wróciłam, tym razem na zawsze, a ja nagle zrobiłam się wściekła. Usprawiedliwiałam swoją złość tym, że miałam beznadziejne życie w ludzkim świecie. I że nikt nie był przy mnie wtedy, kiedy według właśnie świata ludzkiego umarłam.
  Nathan chrząknął znacząco.
- Och, nie o ciebie chodzi! - westchnęłam. - Miałam władzę nad ogniem. Gdy dotknęłam lekko palącej się świecy,w moich rękach wybuchła jak prawdziwa pochodnia. Nie wspominając, że moje włosy się też paliły. Ale nie bolało mnie to. To tak, jakbym założyła perukę.
- Symbolem Smoka jest ogień - mruknął Nathan. - Był Smok?
- Był - westchnęłam. - I to w dwóch obliczach. Najpierw był Dobry. Potem zamienił się w Złego, w ciągu dosłownie mrugnięcia okiem. Wciągnął mnie gdzieś. Wtedy się obudziłam.
- Mówiąc krótko, miałaś kontakt ze Smokiem - westchnęła anderka. - Mówił coś?
- Powiedział "kości zostały rzucone".
- To oznacza, że nie ma już odwroty - odparła Angelika. - Skoro miała kontakt ze Smokiem, z Dobrym i Złym równocześnie, to co to może oznaczać?
- Że gdzieś, gdzie nasze Ametystiańskie oko nie sięga, toczy się bitwa. Lucy jest pośrednikiem Złego Smoka. Dlatego musimy ją znaleźć - powiedziała anderka.
- Chcecie ją znaleźć tylko po to, żeby uzyskać kontakt ze Smokami? Wykorzystacie ją! - burknął Nathan.
- I dobrze jej tak! - skwitował Harold.
cdn

8 komentarzy:

Nejtl pisze...

Jak zawsze świetnie :)

Anonimowy pisze...

łooł Teraa to sie zaczyna :D <3 Hahah . xd Jak wydasz książke kupiee jako 1. łahahh . <3

Anonimowy pisze...

jesu .. wez ta Lucy bo mnie jasny chuj zaraz strzeli xD ten Nathan jest slepy i tyle ! Tak jak nam Goldyn mowil na Polskim ! gwrrr .. ( ale wgl .xd BOSKO <3 )

Domi209 pisze...

Dawaj kolejny,bo cały czas odświeżam *O*
Ekstra rozdział.
Harold jest zakochany !!! :D

meg pisze...

Jest świetnie, ale muszę być obiektywna i wytknąć kilka błędów. Mam nadzieję, że mi wybaczysz, ale jestem wymagająca :))

Po pierwsze: 'wysłano wysłanników' to takie masło maślane.
Po drugie: Nie lubię nadużycia '!!!' w jednym fragmencie.
Po trzecie, fragment: "Co takiego zrobiła Lucy?!
- Która zniknęła - wtrąciła Angela. - Ta śliwa. Lucy w zasadzie też." Wg mnie albo zmienić "-Zniknęła." albo "Lucy. Śliwa w zasadzie też."
Co do fabuły nie mam żadnych obiekcji, jest bosko.

adctu pisze...

nie no, okej :D tylko uważam, że trzy wykrzykniki to nie nadużycie. mój polonista mówił, że dopuszczalny jest jeden lub trzy, nie inaczej :>

Anonimowy pisze...

KOCHAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAM <3

meg pisze...

Nie mówię, że '!!!' jest źle, tylko, że tego nie lubię :))